Kurski przekonuje, że jedna lista jest najlepsza. "Wybory ostatniej szansy"
W poniedziałek portal Wyborcza.pl opublikował wyniki długo zapowiadanego sondażu partyjnego. Jak przekazano, fundacja Forum Długiego Stołu, chcąc sprawdzić, jaki wariant byłby optymalny dla obecnej opozycji przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi, uzbierała 90 tys. złotych od obywateli. Badanie przeprowadziła firma Kantar Public. Ankieterzy przepytali aż 4 tys. respondentów.
W sondażu rozważono cztery scenariusze. Ostatni zakłada wspólną listę opozycji. Taką listę poparłoby 50,9 proc. badanych. Z kolei PiS wskazałoby 36,1 proc. ankietowanych, a Konfederację – 13,1 proc. Tylko w takim wariancie opozycja mogłaby liczyć na większość w Sejmie – uzyskałaby bowiem 245 mandatów – twierdzi "GW". Jednak analitycy mają wiele wątpliwości dot. sposobu przeliczenia procentowego poparcia na miejsca w Sejmie.
Będzie powtórka "sondażu obywatelskiego"
Teraz zastępca naczelnego "Gazety Wyborczej" zapowiedział powtórzenie sondażu. "'Wyborcza' wraz z Fundacją Długiego Stołu powtórzy więc sondaż obywatelski. Będzie uwzględniał wariant, w którym PSL i Hołownia idą razem" – poinformował Jarosław Kurski.
Jednocześnie jego zdaniem nie ma wątpliwości, że tylko jedna lista daje opozycji zwycięstwo. Każdy autorytarny reżim umacnia się z kolejnymi wyborami. Te wybory są wyborami ostatniej szansy. Umacnia się Konfederacja, możliwy koalicjant obozu władzy" – ostrzega Kurski.
"Z braku jednej listy wyborcy opozycji postawią na największego. Jest duże ryzyko, że PSL wraz z Hołownią wpadną pod ośmioprocentowy próg dla koalicji. To będzie klęska dla całego obozu demokracji, powtórka z roku 2015" – argumentuje dalej publicysta. Zdaniem Kurskiego, "jedna lista daje sprawczość opozycji, wyklucza ryzyko utraty podprogowych głosów, przywraca wiarę w zwycięstwo (skoro teraz mogą się dogadać, to dogadają się i potem), znosi konkurencję w obozie demokratów (wróg jest gdzie indziej) i wreszcie – demobilizuje elektorat władzy".